sobota, 23 stycznia 2021

Antek

         Tamtej nocy jej przyjaciel popełnił samobójstwo. A noc była niezwykła.Zwykle nie mogła spać, kręciła się pod kołdrą do czwartej nad ranem, kiedy to popadała w krótki lecz intensywny sen. Ale nie tamtej nocy. Tamtej nocy usnęła chwilę po pierwszej, bo to był już siódmy dzień z rzędu i chciało jej się spać. Spało jej się dobrze. Obudziła się raz, zbyt nieprzytomna by ustalić co ją wybudziło. Walnęła głową o poduszkę i zapadła w sen kilka sekund po nagłym przebudzeniu. Wstała o piętnastej. Była zima i słońce chyliło się już ku zachodowi. Była skołowana, ponieważ zaczynało się robić ciemno.

Najpierw poszła do toalety, aby przemyć twarz chłodną wodą, a potem wróciła do swojej sypialni. Pokój był spowity szarawym półmrokiem, duszny, gorący, ciasny i śmierdzący. Uchyliła okno a lodowate grudniowe powietrze spowodowało, że się wzdrygnęła. Odsunęła pleśniejące w rogach rolety. Usiadła na łóżku zerkając niechętnie na kurz zalegający na jej szafce nocnej. Następnie jej wzrok przyciągnęła migająca dioda powiadomień. 

Wzięła do ręki telefon i otworzyła wiadomości, a pierwsza brzmiała „Antek odebrał sobie życie tej nocy, czemu nie odczytujesz?!”, a potem było jeszcze kilka podobnych. Serce zaczęło jej bić szybciej, kiedy zobaczyła wiadomość od Antka. Było ich pięć.

Pierwsza, wysłana o 02:16, brzmiała „Masz czas?”, druga z 03:00 o treści „Śpisz?”, o 03:11 „To ważne”. Ostatnie dwie Antek wysłał o 04:04, były to „Byłaś moją najlepszą przyjaciółką” i „Kocham cię”. Upuściła telefon na podłogę i siedziała chwilę wpatrzona w swoją półkę z książkami, zapewne pokrytą grubą warstwą kurzu, i trzęsła się.

Antek zawsze dbał o poprawny język, pisał zgodnie z ortografią, stosował interpunkcję, a nawet zaczynał zdania wielką literą, co w dzisiejszych wiadomościach jest coraz rzadziej spotykane. Antek hodował jeże (miał ich cztery). Nawet gdy kłuły go w palce mówił, że to nie szkodzi. Antek śmiał się z suchych żartów, z których nie wypadało się śmiać jeśli chciało się być dobrze postrzeganym w towarzystwie. Antek uwielbiał obserwować gwiazdy i szeptem opowiadać historie o kosmosie. Co roku na wigilię Antek piekł dla całej klasy czekoladowe ciasteczka, które jedli tuż po barszczu typu gorący kubek i pierogach z mrożonki. Gdy Antek składał życzenia świąteczne, uśmiechał się od ucha do ucha, bo on naprawdę wszystkich lubił. I wszyscy lubili jego mimo tego, że na przerwach czytał książki z serii „Gwiezdnych wojen” a na wf-ie nie odbijał lecącej do niego piłki. Wszyscy chcieli zobaczyć jeże Antka i jego kolekcję brokatowych karteczek do segregatora, których nie pozbył się od dzieciństwa.

Popatrzyła na datę. Był szesnasty grudnia, jutro klasowa wigilia. Jej pierwszą myślą było “ale jak to - nie będzie ciasteczek?”. Potem pomyślała, że to na pewno nieprawda.

Ale mijały dni i tygodnie, a Antka nie było. Zniknął, zapadł się pod ziemię. Nie odczytał jej wiadomości o treści „Wszystko ok?” i nie było go w szkole. W wigilię klasową kilka osób płakało, a po mrożonych pierogach zjedli paczkę oreo, które nie były nawet w połowie tak dobre jak czekoladowe ciasteczka Antka. Potem z każdym z nich rozmawiał szkolny psycholog. Ona nie do końca rozumiała po co te rozmowy. Przecież Antek na pewno do nich wróci za tydzień czy dwa powie że był chory, popsuł mu się telefon, a tak w ogóle ma nowego jeża. 

Podczas pogrzebu patrzyła w ścianę kapliczki i nie słuchała księdza. Słyszała szloch rodziców Antka, których znała, bo wielokrotnie przychodziła do niego oglądać kolekcję brokatowych karteczek. To wtedy chyba dotarło do niej, że Antek już nie wróci. “Ciekawe, kto zajmie się jeżami” przebiegło jej przez głowę. 

Jakiś czas później obudziła się rano. Był grudzień. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Minął rok. Przez moment wydawało jej się, że czuje w ustach smak czekoladowych ciasteczek.


Do M.

  Czasami najbardziej erotyczną rzeczą jest sama bliskość. Kiedy leżałyśmy blisko siebie, a ja czułam twój wzrok utkwiony w nieopisywaln...